Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2018

Podstawy fabuły -- Część 2 czyli ...Do końca

Tydzień temu zaczęłam pisać o moim podejściu do fabuły, wzorowanym w niewielkim stopniu na Monomicie Josepha Campbella, a w większym na kluczu do pisania scenariuszy filmowych. Dziś dalszy ciąg. Po punkcie środkowym -- Punkcie Bez Powrotu -- znów następuje uspokojenie akcji w Wydarzeniach (3) , kiedy to bohater zaczyna realizować swoje przeznaczenie. Często na tym etapie wie już czego oczekuje, czego pragnie, ale niekoniecznie zdaje sobie jeszcze sprawę z tego, co jest mu naprawdę potrzebne. To właśnie może zostać zasygnalizowane w Drugim Zogniskowaniu , które rozpoczyna także główny zwrot akcji. Podobnie jak w pierwszym Zogniskowaniu tak i tutaj nie mamy żadnego rozstrzygnięcia, żadnego podsumowania, ale dowiadujemy się czegoś, co później stanie się bardzo istotne. Zanim nastąpi główny zwrot akcji, bohater musi się przygotować, a zatem tutaj mamy Przygotowania do Punktu Zwrotnego . To ten moment kiedy bohater wyjaśnia swoim przyjaciołom (albo ktoś wyjaśnia bohate

Podstawy fabuły -- Część 1 czyli Od początku...

Ostatnio pisałam dlaczego planowanie jest lepsze od pisania pod wpływem impulsu i natchnienia (właściwie starałam się porównać te dwie techniki bez stronniczości, ale nie wiem czy mi wyszło). Dziś napiszę w jaki sposób ja sama podchodzę do fabuły. Kiedyś dawno temu znalazłam rozpiskę dotyczącą hollywoodzkich scenariuszy, którą stosuję do dziś. Była na tyle dokładna, że dało się na jej podstawie wyliczyć ilość słów potrzebnych w danej scenie, ale to już była przesada. ;) Ciekawe są w tej technice pewne punkty fabularne, które chcę tu opisać. W odróżnieniu od zasady, by rozpoczynać opowieści od przedstawienia sytuacji i postaci, tu rozpoczyna się od Pulsu. Puls to krótka historia sama w sobie, nie mająca bezpośredniego związku z właściwą fabułą, sygnalizująca pewne sprawy, czy cechy charakterystyczne bohaterów, które będą miały znaczenie w dalszej części powieści. Właściwie jest to element bardzo popularny we współczesnej literaturze, zwłaszcza przygodowej, czy sensacyjnej.

Rezygnacia z konkursu

[pisarski piątek] Właśnie się zorientowałam, że tegoroczny (tegotrzyletni?) literacki konkurs imienia Astrid Lindgren został już ogłoszony. Jest termin, są zasady. A z mojej strony jest pomysł, nawet zaczęty. Brakuje tylko pasji. I tak sobie pomyślałam, że skoro już zaczęłam pisać zarobkowo -- rzeczy, których nie uwielbiam -- to dlaczego mam też w czasie, który mi zostaje na *moje* pisanie, pisać coś, czego nie uwielbiam i czego celem jest de-facto -- zarobienie pieniędzy? Zwłaszcza, że copywriting jest znacznie bardziej pewnym źródłem zarobku, bo przecież nie jestem w stanie zagwarantować, że książkę konkursową napiszę na wystarczająco wysokim poziomie, prawda? No i tak rozumując doszłam do wniosku, że jednak nie wezmę udziału w konkursie. Wolę po prostu w wolnym czasie pisać to, co lubię.

Cennik, wzór umowy, rwanie włosów z głowy, czyli niełatwo być copywriterem

[copywriting we środę] To wszystko jest bardziej skomplikowane niż mi się wydawało. Tak jest z resztą ze wszystkim chyba, ale powoli odkrywam te wszystkie niuanse copywritingu, o których nie miałam pojęcia. I wcale nie chodzi o samo pisanie, bo to akurat, jak na razie, nie zaskakuje mnie niczym. Ale to wszystko co dookoła… Na przykład ceny. Odpowiadając na zamówienie trzeba podać cenę, której się oczekuje i ja za każdym razem mam z tym kłopot i muszę sprawdzać jakie ceny chodzą i gdzie i za co (bo inaczej jest za SEO, inaczej za opisy produktów, artykuły na bloga a jeszcze inaczej za tłumaczenia). Może to jakoś ogarnę, a na razie chyba muszę sobie przygotować jakiś cennik i wstawić go tu, na bloga. Bo na razie to moja jedyna strona w necie.   Druga rzecz, która mnie zaskoczyła, to że nie wszyscy zleceniodawcy zdają sobie sprawę z tego, że czasem trzeba spisać umowę. I jeśli działa się przez portal (za usługi którego trzeba płacić prowizję) to jeszcze nie problem, bo oni nad ty

Plan czy natchnienie?

[pisarskie poniedziałki] Pisarzy można dzielić, jak i inne zawody, na wiele sposobów. Jednym z nich jest rozróżnienie na takich, którzy najpierw planują całą książkę i takich, którzy piszą scenę za sceną aż dojdą do satysfakcjonującego ich końca. Trudno powiedzieć, który z tych sposobów jest lepszy. Z jednej strony taki planujący autor wie dokładnie, co chce przez swoją książkę powiedzieć, jak ona się zakończy, jak zmienią się bohaterowie. Ale za to ten piszący pod wpływem impulsu nie tworzy nudnych scen -- bo przecież trzeba *jakoś* przejść z jednej sytuacji do drugiej i zazwyczaj dzieje się to w ciekawy sposób. Mówi się, że ci co planują piszą “pod fabułę” i nie interesują ich postaci, a ci, co nie planują – piszą właśnie pod wpływem charakterów, dostosowując fabułę do nich. A że ogólnie pisanie o ludziach jest uważane za lepsze, to ich styl pisania wydaje się również lepszy. Z drugiej strony pisanie “pod fabułę” sprawia, że opowieść jest bardziej zwarta, pro